poniedziałek, 22 września 2014

[RECENZJA] 28 Dni Później




Niczego nieświadomi strażnicy praw zwierząt wypuszczają na świat nową, śmiertelnie niebezpieczną odmianę wirusa wścieklizny. Niekontrolowana agresja przenosząca się na ludzi sprawia, że Anglia stoi na krawędzi zagłady. Główny bohater filmu -  Jim - budzi się w opuszczonym szpitalu nie wiedząc co czeka go na zewnątrz. W tym świecie śmierć czai się na każdym kroku, a jej żródłem nie będą tylko sami zainfekowani...

Wraz z głównym bohaterem – Jim'em – budzimy się w zupełnie nowym Londynie. Niegdyś tętniące życiem miasto jest teraz zniszczone i opustoszałe. W zasięgu wzroku nie ma jakiegokolwiek życia - tak właśnie według Dannego Boyla wygląda początek końca.

Zanim zacznę pisać o aspektach technicznych, odpowiem na najczęściej zadawane pytanie: „Czy jest to w ogóle film o zombie?”. Pomimo wielu zróżnicowanych poglądów na ten temat, moim zdaniem w filmie nie mamy do czynienia z żadnymi umarłymi. Sam wirus wywołuje tylko wściekliznę i nie przywołuje zmarłych do wtórnego życia. Postrzelenie zainfekowanego człowieka np. w klatkę piersiową od razu go zbija, co w przypadku zombie jest niemożliwe.

Rozpocznijmy od fabuły. Jim budzi się w szpitalu i nie pamięta nic ze swojej przeszłości. Wychodzi na zewnątrz i styka się z apokalipsą totalną. Próbuję znaleźć odpowiedzi na nurtujące pytania, ale napotyka tylko puste ulice i wraki samochodów. Po chwili refleksyjnej wędrówki robi się już jednak znacznie ciekawej. Spotkanie ocalałych, a następnie wspólny plan ucieczki., który sugerowałby ich dalsze wspólne wędrówki. Tak byłoby w każdym filmie, lecz nie tutaj. Śmierć dotyka nowo napotkanych towarzyszy z całą brutalnością i najmniej spodziewanym momencie. Wydawałoby się scenariusz jak każdy inny, jednak przez takie niuanse niesie on za sobą coś niesamowicie nowatorskiego.

W filmie nie spotkamy się z banalnymi scenami, a wręcz odwrotnie - często będziemy zaszokowani takim, a nie innym obrotem spraw. Świetnym tego przykładem jest właśnie jedna ze scen początkowych, gdy po ugryzieniu jeden z ocalałych zostaję natychmiast zabity.

   Co w filmach pokazujących egzystencje po końcu świata stawiamy na pierwszym miejscu? Oczywiście ludzi, a raczej ich zachowanie. W 28 dniach później, jako ci „źli”, zostali pokazani żołnierze. Po uratowaniu bohaterów, postanowili oni zostawić dla siebie „płeć piękną”, by móc wykorzystać jej przedstawicielki dla zaspokojenia fizjologiczych popędów. W tym wypadku spotykamy się więc ze swoistym zezwierzęceniem ludzi, którzy mieli być dla ocalałych gwarantem bezpieczeństwa.
 
   Jak wcześniej wspomniałem, cała akcja dzieje się w Londynie oraz na jego obrzeżach. Zniszczone budynki i walające się wszędzie szczątki cywilizacji, ucieszą wizualnie fanów postapokalipsy, prezentują się bowiem wprost niesamowicie. Za murami miasta zobaczymy natomiast piękne krajobrazy natury, niemalże tętniące życiem. Ten kontrast jest zaskakujący, choć szybko przyjdzie nam się przekonać, iż zielone krajobrazy nie gwarantują bezpieczeństwa.

   Nie wiem czy jestem znaleźć jakiekolwiek błędy w tym swoistym arcydziele. Wszystko tutaj trzymało równy i zaskakująco wysoki poziom, od gry aktorskiej, przez fabułę, aż do scenerii. Wielkim plusem była też muzyka, która do dziś dzień chodzi mi po głowie.

   Podsumowując - 28 Dni Później to film obowiązkowy dla fanów postapokalipsy. Świetne wykonanie oraz niebanalna fabuła to największe atuty tego niezwykle dojrzałego dzieła.



Łukasz Rzadkowski

Trailer:


0 komentarze:

Prześlij komentarz