czwartek, 27 marca 2014

[RECENZJA] State of Decay



W moje ręce trafił ostatnio postapokaliptyczny sandbox studia Undead Labs -  State of Decay wydany domyślnie na xboxa 360. Poprzez zmęczenie tematyką Zombie Apokalipsy i niedawny wysyp tytułów z żywymi trupami w roli głównej zapewne podchodziłbym do tej produkcji sceptycznie - krótka rozgrywka u przyjaciela kilka miesięcy temu sprawiła jednak, że wyczekiwałem konwersji tej produkcji na komputery osobiste z wypiekami na twarzy. Gry wreszcie otrzymałem  własny egzemplarz pozostało tylko zweryfikować początkowy zachwyt. Nie pomyliłem się, produkcja Undead Labs to prawdziwy kombajn postapokaliptycznego klimatu! Dowodem na to jest mój już dwumiesięczny staż w sandboxowej rozgrywce dodatku Brakedown...


Od początku jesteśmy rzuceni przez grę na głęboką wodę. Rozgrywkę rozpoczynamy jako Marcus, student, który wraz z przyjacielem wybrali się do ośrodka położonego nad jeziorem w celach wypoczynkowych. Okazuję się jednak iż, bum - Trach rozpoczynamy grę otoczeni przez grupy zombie, a jedyne co pozostaję nam zrobić to przetrwać. Nie znajdziemy tutaj intra prezentującego pochodzenie wirusa, czy przyczyny jego rozprzestrzeniania - i dobrze. Twórcy od początku skupiają się na ukazaniu chęci przetrwania, a także ludzkich dramatów darując nam - tak często nieudane w innych produkcjach dywagacje. Niestety łączy się to z pewną oczywistością głównej fabuły, jednak gra w zupełności nadrabia to zadaniami pobocznymi. State of Decay to sandbox pełna gęba, z gigantycznym, otwartym światem w którym dokonujemy indywidualnych wyborów. W tym świecie najważniejsza jest wiedza jak przetrwać i działać w grupie, taki szczegół jak pochodzenie wirusa w obliczu apokalipsy nie ma już znaczenia. Takie swoiste "wrzucenie nas" do centrum świata, w którym jako gracz dopiero zaczynamy raczkować może być dla części osób kłopotliwe, ale osobiście uważam to za duży plus rozgrywki - doświadczenie zyskuje bowiem nie tylko nasza postać, ale także my sami.  Muszę nawet przyznać, iż rozgrywka na samym początku - bez wiedzy na temat mechanizmów i "przypakowanej" postaci stanowiła większe wyzwanie i dawała więcej frajdy niż ta na końcu! Jeśli więc czujecie się wrzuceni od razu na głęboką wodę to zapewniam - tak właśnie miało być. Po krótkiej chwili sami poznacie zasady kierujące grą, a także funkcje każdej z zakładek. I wtedy zacznie się zabawa!

Głowna oś rozgrywki opiera się na współpracy w ramach stworzonej przez siebie grupy. Choć na początku nasza grupa składa się zaledwie z trzech osób, to szybko znajdujemy nową grupę do której możemy dołączyć. Oczywiście trzeba najpierw zapracować na ich zaufanie, pomagając im w codziennych sprawach - w zamian gra umożliwi nam kierowanie każdym z nich w momencie kiedy nasz "domyślny" heros będzie ranny czy wycieńczony. Jedną z najważniejszych zasad w State of Decay jest, to aby nie ograniczać się do jednej tylko postaci. Sam dość szybko porzuciłem Marcusa na rzecz ciekawszych bohaterów i to za ich pomocą ukończyłem grę. Każda z postaci w State of Decay ma inne, unikalne cechy oraz umiejętności i każdą z nich gra się odrobinę inaczej. Ich rotacja jest o tyle ważna, iż każdy z naszych bohaterów potrzebuje snu i odpoczynku - gry zaś za długo eksploatujemy jednego bohatera zmniejsza się na jakiś czas jego maksymalna ilość dostępnej staminy - która odnowią się po kilku godzinach odpoczynku. 

Gry już trafimy do określonej bazy, uzyskujemy możliwość jej rozbudowy. Dokonujemy tego na osobnym ekranie zarządzania bazą, mamy także całkowitą dowolność w wyborze struktur i budynków. Najważniejsze dla przetrwania jest m.in. miejsce do spania, szpital polowy, a także struktury obronne, na dalszym etapie rozgrywki będziemy mieli jednak dostęp także do sal treningowych, kuchni, biblioteki czy warsztatu. Budowa i ulepszanie każdego budynku wymaga od nas zasobów, które musimy zbierać po całym świecie gry. Żywność stanowi absolutną podstawę naszej egzystencji, leki umożliwiają szybsze i skuteczniejsze leczenie, amunicja pozwala odpierać ataki, materiały wznosić konstrukcje i produkować przedmioty w warsztacie, a paliwo budować pułapki na zombie, a także jeździć samochodem.

W trakcie rozgrywki musimy dbać o rozwój bazy, w której stacjonują nasi ocalali.
Zdobywamy je poprzez przeszukiwanie okolicznych budynków - w każdym z nich mogą bowiem znajdować się cenne zasoby. W trakcie szabrowania zawartości szaf i skrytek natkniemy się więc często nie tylko na pojedyncze przedmioty, które nasz ocalały może włączyć do swojego ekwipunku, ale właśnie na "duże' paczki wyposażenia, które przeznaczone są do zwiększenia ilości zasobów w bazie. Gdy znajdziemy taki możemy zdecydować - czy chcemy go nieść sami, co znacznie nas spowolni, czy chcemy go otworzyć i zabrać zawartość dla siebie, czy wreszcie przywołać gońców z bazy którzy zabiorą wskazany łup. Do tego celu używamy radia, które posiada także szereg innych zastosowań. To za jego pomocą możemy bowiem przenieść bazę, utworzyć posterunek czy użyć specjalnej zdolności jednej z naszych postaci - np. słów inspiracji pastora, które w tym przypadku odnawiają całkowicie naszą staminę, niwelując zmęczenie.


Za pomocą radia możemy m.in. wezwać gońców po znalezione zasoby, założyć posterunek a także naprowadzić ostrzał artyleryjski wojska!

Dla naszego osobistego użytku w świecie gry możemy odnaleźć najróżniejsze przedmioty - od improwizowanej broni, poprzez jedzenie zwiększające ilość staminy (co przekłada się na skuteczność w walce) aż po cenne leki i broń palną. Niepotrzebny nam aktualnie ekwipunek możemy składować w głównym pojemniku w bazie, za włożenie tam każdego przedmiotu otrzymujemy zaś punkty wpływu. Tymi samymi punktami "płacimy" następnie za pobieranie wyposażenia, przywołanie wsparcia czy tworzenie posterunków. Otrzymujemy je zaś dodatkowo za rozwój bazy, wykonywanie zadań i pomaganie innym ocalałym. Moim zdaniem system ten świetnie odzwierciedla relacje panujące w grupie i to, iż na wszystko trzeba zarobić szacunkiem. Nie możemy od razu zabrać wszystkich leków, czy amunicji dla siebie - stanie się to zaś dostępne gry nasi towarzysze będą wiedzieli ile poświeciliśmy dla dobra ogółu i że jesteśmy w stanie skutecznie te zasoby wykorzystać.

 
System wpływu sprawdza się przy pobieraniu wyposażenia znakomicie.


Czas przejść do mechanizmów RPG. W State of Decay nasza postać rozwija umiejętności poprzez ich wykorzystywanie. Jeśli więc chcemy być lepsi w walce - musimy walczyć, jeśli zaś w ukrywaniu, musimy się skradać. Brzmi prosto, prawda? Do tego dochodzą jednak umiejętności, które wybieramy na pewnych poziomach danej zdolności. Są to najczęściej specjalne ciosy daną klasą broni (obuchowe, tnące, ciężkie) czy odblokowanie biegłości w strzelaniu, np. rewolwerami. Wśród nich znajdziemy natomiast m.in. krótkie spowolnienie czasu podczas celowania, specjalny cios odcinający nogi zombiakowi czy precyzyjną dekapitacje. Wartko mieć kilka postaci rozwiniętych w różnych kierunkach, podczas zadań będą się bowiem idealnie uzupełniać.

Umiejętności nie są jednak ostatnim elementem wpływającym na charakterystykę naszej postaci. Znaczący wpływ mają tu osobiste "perki" czyli wewnętrzne predyspozycje postaci. Policjant będzie lepiej strzelał i walczył, zaś instruktor fitness pomoże innym ocalałym w rozwoju tężyzny.  Taki system sprawia, iż niektórzy ocalali okażą się urodzonymi wojownikami, inni zaś ukażą się idealni do pracy w lazarecie.

System walki spełnił w pełni moje oczekiwania - możliwości taktyczne są spore, do dyspozycji mamy także całkiem pokaźną gamę ruchów specjalnych - od kopnięć i uników, poprzez dobijanie leżących zombiaków aż po specjalne ciosy związane z umiejętnościami. W walce ważne okazuję się także dobre planowanie - z racji iż każdy cios wykorzystuję stamine, oraz ukształtowanie terenu - często bowiem będziemy mogli po prostu zrzucić zombiaka z dachu czy nabić go na pobliski płot.
Warto przy tym zwrócić uwagę na  duży poziom trudności walk, który łączy się z ogólną tendencją gry do bycia realistyczną -wystarczy kilka ugryzień zwykłych trupów, abyśmy nie byli w stanie kontynuować walki, zaś specjalni zarażeni stanowią ogromne zagrożenie aż do samego końca. Sam byłem świadkiem rozerwania mojego ocalałego na pół przez Big-una...

W momencie otrzymania broni palnej sprawa wcale nie staję się prostsza. Każdą sztukę musimy zabezpieczyć odpowiednim tłumikiem (które możemy wytworzyć w warsztacie) co znacząco zmniejszy poziom odgłosów wystrzału. Nie chcemy chyba bowiem walczyć z cała hordą zombie przygnaną przez dźwięk...

Z resztą słuch i wzrok stanowią kolejny element na który musimy mieć wzgląd podczas rozgrywki. Skradając się, omijajmy szeleszczące zarośla i odłamki szkła w szybach. Podczas przeszukiwania oceńmy zaś najpierw czy budynek jest pusty. Wierzcie mi - taka zapobiegliwość może uratować życie!

Dynamiczne walki są dużym atutem gry.

Jak już pisałem wcześniej mocną stroną gry są także losowe zadania poboczne, które pojawiają się odpowiednio do naszych posunięć w rozgrywce jako dodatkowe misje. Mamy tutaj całą gamę zadań jak, np:

- zniszczenie punktu rozwoju infekcji
- pomoc towarzyszowi na misji
- odnalezienie zaginionego towarzysza
- kontakt z nowymi ocalałymi
- tranzakcje handlowe z innymi ocalałymi
- szkolenie ocalałych z innych grup
- zabijanie specjalnych zarażonych
- niszczenie hord atakujących baze
- dostarczanie zasobów do bazy
- znalezienie specjalnych części do rozbudowy
- rozwiązywanie konfliktów, kłótni wewnątrz grupy
- odnalezienie leków dla chorych

Duża ich część występuję wielokrotnie w czasie rozgrywki co sprawia, iż zawsze znajdziemy coś do zrobienia!


Rozjeżdżanie zombie daję masę frajdy i co najważniejsze... jest stałym elementem rozgrywki!

Grafika nie odbiega za bardzo od obecnych standardów, chociaż jako konwersja z xboxa może wydawać się niektórym nieco przestarzała. Jedyną większą niedogodnością jaką odnalazłem było zbyt duże naświetlenie niektórych tekstur, co łączyło się z zarządzaniem poziomem gamma. Niestety nieco gorzej jest z fizyką, bowiem wiele razy zdarza się iż samochody po uderzeniach odskakują jak piłki tenisowe, a nie kilkuset kilogramowe klocki stali. W ogólnym wrażeniu warstwa wizualna jest jednak dopracowana, a w grze zaimplementowano m.in. system zniszczeń ciał zombie.

Soundtrack... co by tu dużo nie mówić... jest po prostu idealny. Świetnie wpasowuję się w klimat produkcji i raczy nas zarówno dynamicznymi ścieżkami podczas walki jak i gitarowymi motywami podczas pobytu w bazie. Autorem ścieżki dźwiękowej do gry jest sam Jesper Kyd (pracował m.in. przy serii Assassin's Creed) co jest dodatkową rekomendacją. Poniżej próbka tego co znajdziecie w produkcji, a może następnie tak jak i u mnie na odtwarzaczu mp3 ;) :




Na koniec zachęcam do zapoznania się z moim artykułem dotyczącym instalacji modów w State of Decay - KLIK. Polecam serdecznie ich pobranie, bowiem znacząco polepszają odczucia związane z grą i usprawniają kilka ważnych mechanizmów, takich jak np. transport wyposażenia pick-upami czy rozbudowane schronienia.


Tomasz Depczyński
Radioaktywny Redaktor

 
Gameplay: 







Platforma: PC, X360


   Plusy:

     + Sandboxowy model gry
     + Spotkania z innymi ocalałymi
     + Rozbudowany system losowych zadań pobocznych
     + Zarządzanie bazą
     + System "wpływu" jako waluty
     + Gra wieloma postaciami o unikalnych charakterystykach
     + Fenomenalny soundtrack Jespera Kyda
     + Realizm
     + Niepowtarzalny klimat
     + Elementy RPGowe
     + Spójność koncepcji
       
      


   Minusy:

     - Fabuła rozkręca się powoli
     - Miejscami przejaskrawiona grafika
     - Sporadyczne bugi
     - Brak polskiej lokalizacji
     - Model jazdy mógłby być lepszy
     - Słaby tutorial


   Sedno klimatu: Realizm rozgrywki. Wszechobecny survival. Soundtrack.





Radioaktywny Ranking!
Jak oceniasz State of Decay?



 



Podobał Ci się artykuł? Daj nam o tym znać!


Zapraszamy do zapoznania się z naszymi materiałami dotyczącymi gry!




0 komentarze:

Prześlij komentarz