Dead Island Riptide to druga gra z serii Dead Island, za jej stworzenie odpowiada zaś polskie studio Techland. Riptide stanowi kontynuacje pierwszej części gry opowiadającej historię kilku ocalałych próbujących przeżyć na archipelagu tropikalnych wysp podczas apokalipsy zombie .
Fabuła rozpoczyna się w momencie zakończenia historii z pierwszej części gry. Uwięzieni trafiamy na wojskowy statek, na którym jak nie trudno się domyślić szybko dochodzi do zarażenia załogi znanym nam już wirusem. Ten początkowy etap, rozgrywający się w trakcie sztormu jest niezwykle klimatyczny i świetnie zachęca do dalszej rozgrywki. Mamy tutaj okazję do walki wręcz w ciemnych kajutach, ale także do postrzelania podczas ucieczki z tonącego okrętu.
Fabuła rozpoczyna się w momencie zakończenia historii z pierwszej części gry. Uwięzieni trafiamy na wojskowy statek, na którym jak nie trudno się domyślić szybko dochodzi do zarażenia załogi znanym nam już wirusem. Ten początkowy etap, rozgrywający się w trakcie sztormu jest niezwykle klimatyczny i świetnie zachęca do dalszej rozgrywki. Mamy tutaj okazję do walki wręcz w ciemnych kajutach, ale także do postrzelania podczas ucieczki z tonącego okrętu.
Fabularnie jest później różnie – raz lepiej, a raz gorzej.
Nie brakuję tutaj naprawdę ciekawych i zajmujących misji z różnego rodzaju
zwrotami akcji, występują jednak także oczywiste i do bólu nudne zadania. Całości
nie polepszają dialogi, które od początku są nieco drętwe i jakby na siłę
wciśnięte do gry. Nie uświadczymy tutaj ukazania wewnętrznych przeżyć
bohaterów, ich obaw czy lęków.
Niestety całość psuję na prawdę kiepski ostatni boss, a
także swoista kiczowatość koncepcji jego wykonania. Gdy przyszło mi się z nim
zmierzyć, co chwilę powtarzałem w duchu, „niech to już się skończy” nie
dlatego, iż walka z nim była trudna, tylko po prostu najzwyczajniej w świecie
żenująca. Sytuacji po jego pokonaniu nie poprawia także dość banalne
zakończenie, które jest standardowym motywem w dziełach o tematyce apokalipsy
zombie. Co prawda zostawia ono cząstkę niedopowiedzenia i jest przyjemnie
enigmatyczne, ale za to zupełnie nie zaskakujące.
Przejdźmy teraz do elementów całkowicie nowych.
Już na ekranie rozpoczęcia nowej gry rzuci się nam w oczy
możliwość wyboru nowego bohatera – Johna Morgana – byłego żołnierza i specjalisty
w dziedzinie walki pięściami oraz kastetami. Z nową postacią łączy się oczywiście
całkowicie nowe drzewko umiejętności.
Nowa postać czyli ex-żołnierz John Morgan to specjalista w walce kastetami i pięściami. |
Do najważniejszych nowości zaliczyć możemy także nowe rodzaje uzbrojenia oraz znaczną rozbudowę tego już znanego z pierwszej części. Szczególnie cieszy swoista chałupniczość dodanej broni, wśród której znajdziemy m.in. zmodyfikowanego gwoździowca, pistolet na race czy harpun. Nie zabraknie oczywiście także broni białej, a także nowych jej ulepszeń. Zestaw domykają całkiem nowe rozdzaje granatów i ładunków wybuchowych.
Większe znaczenie ma także broń palna, w przypadku której w
przeciwieństwie do pierwszej części amunicja jest bardziej dostępna i
powszechna.
Na szczęście twórcy wyszli w tym przypadku naprzeciw naszym
kolekcjonerskim fetyszom i w bazie dodali postać dysponującą schowkiem w którym
możemy bez ograniczeń składować wszelką zdobytą broń, czekającą np. aż
osiągniemy wymagany do jej użycia poziom bez obciążania naszego osobistego
plecaka.
Największe usprawnienia dotknęły zresztą właśnie zachowania
postaci niezależnych i ich funkcji w „obozach ocalałych", w których w
przeciwieństwie do oryginalnej gry teraz naprawdę jest co robić. Każda klasa
broni (sieczne, obuchowe) ma swojego własnego handlarza, co nie tylko dobrze
systematyzuję sprawy handlu, ale także jest po prostu uzasadnione – wszak każdy
ocalały zna się na czymś innym. Do tego dochodzą misje zlecane nam na różnym
etapie gry przez kolejne postacie w obozie, a także zadania dla towarzyszy w
których pomagamy im, np. ulepszyć noszoną przez nich broń co polepsza ich
statystyki, sprawiając iż walczą lepiej w przypadku ataku na obóz. Trochę
szkoda, iż trzeba je dziwacznie aktywować w dość niewidocznym podrzędnym menu,
mimo tego są jednak znaczącym urozmaiceniem rozgrywki.
Dużą uwagę poświęcono także obronie samych baz – do naszej
dyspozycji udostępniono barykady, siatki pod napięciem, miny a także stacjonarne
karabiny maszynowe. Wszystko to po to aby powstrzymać zombie przed wtargnięciem
do środka, a kiedy się to już stanie – aby jak najszybciej się ich pozbyć. Z resztą sami mieszkańcy schronienia nie są
bezczynni i skutecznie walczą o swoje życie.
Obrony baz dodają do rozgrywki masę frajdy. |
Twórcy zadbali także o nowych przeciwników. Do znanych z
oryginału szybkich zainfekowanych czy mocarnych Zbirów
dodane zostały całkowicie nowe rodzaje, świetnie wpisujące się w klimat
rozgrywki. Krzykacze to mało wytrzymali zainfekowani,
którzy jednak mogą skutecznie obezwładnić nas swoimi wrzaskami. Rzeźnicy, to diabelnie
szybkie maszyny do zabijania, którzy zamiast dłoni mają jedynie zaostrzone
kikuty kości. Topielcy to nowa odmiana zwykłych zainfekowanych – nieuchwytna w
wodzie, ale łatwa do zlikwidowania na lądzie. Mamy tu także naukowców
-mutantów, plujących jadem czy mocarnych zapaśników.
Nie zabraknie także ludzkich przeciwników posługujących się
bronią palną, ale i o dziwo także tą do walki wręcz. Starcia z bandytami
zostały dobrze zbalansowane i stanowią co prawda duże wyzwanie, ale są za to
niezwykle satysfakcjonujące.
Nowe gatunki zombie stanowią spore wyzwanie. |
W grze przyjdzie nam wędrować po kilku otwartych mapach,
wśród których znajdziemy m.in. klasyczne wybrzeże, dżungle, a także portowe miasto Henderson. Na każdej z map znajdziemy dodatkowo swoiste
„specjalne lokacje” będące ogniskami epidemii, na terenie których odnajdziemy
unikalne przedmioty czy schematy ulepszeń, ale także hordy zombie gotowe
rozszarpać nas od razu po wejściu do środka. Otwartość świata jest jak zwykle wielkim
plusem produkcji, przydałoby się jednak więcej punktów szybkiej podróży. Szkoda także iż sama mapa okolicznego obszaru
stała się mniej czytelna niż było to w pierwszej części gry.
Z nowych elementów najsłabiej wypada jednak motorówka, którą
możemy przemierzać zaledwie kilka ograniczonych obszarów, a i wtedy jej
efektywność jest co najmniej wątpliwa, ze względu na wywoływany przez nią hałas
powodujący przyciąganie zainfekowanych.
Jeżeli chodzi o wykonanie wizualne, to przedstawia się ono
naprawdę świetnie. Tropikalne wyspy emanują egzotycznym pięknem, świetnie
wykonano także animacje zombie, oraz efekty naszych ciosów – czyli odcinanie
kończyn, czy miażdzenie. Walka od strony graficznej sprawiała mi dodatkową
radość dzięki świetnym i płynnym animacjom, sprawiającym iż ruchy wyglądały
naturalnie, a jednocześnie były niezwykle widowiskowe. Do tego dochodzi także
zaimplementowany na potrzeby rozgrywki dynamiczny system pogodowy,
wprowadzający do rozgrywki m.in. klimatyczne monsunowe opady deszczu.
Całości dopełnia świetna ścieżka dźwiękowa, która dobrze podbudowuję
klimat produkcji. Nie mam także żadnych zastrzeżeń do efektów audio – zombie i
cały świat gry brzmią właśnie tak jak powinny.
Dead Island Riptide to tak naprawdę Dead Island wzbogacone o
elementy, które powinny znajdować się w pierwowzorze od początku. Mimo błędów i
kilku nieprzemyślanych rozwiązań produkcja ta nadal dostarcza masę frajdy i wprowadza
kilka nowych elementów, które znacząco polepszają jakość rozrywki. Polecam!
Tomasz Depczyński
Radioaktywny Redaktor
Gameplay:
Platformy: PC Plusy: + zawiera wszystko co powinno znaleźć się już w Dead Island + klimatyczny początek + ciekawe nowe rodzaje broni + system obrony baz (siatki, działka) + otwarty świat + specjalne lokacje ze specjalnymi przedmiotami i przeciwnikami + cykle pogodowe + nowe rodzaje zombie + misje dla towarzyszy ( minus za to, że są ukryte do aktywowania w menu) + schowek na przedmioty + nabywanie biegłości w broni Minusy: - czasami zdarzają się banalne zadania - drętwe dialogi - motorówka kiepsko się sprawdza - przydałoby się więcej punktów szybkiej podróży - fatalny ostatni boss - dość banalne zakończenie |
Radioaktywny Ranking!
Jak oceniasz Dead Island Riptide?
Podobał Ci się artykuł? Daj nam o tym znać! |
0 komentarze:
Prześlij komentarz