poniedziałek, 9 lutego 2015

[RECENZJA] W mrok

Uniwersum Metro 2033. W Mrok

Pozbywając się z problemu wyznawców Exodusu, Taran i Gleb zamieszkali razem w schronie przybranego Ojca. Kiedy doszło do eksplozji bomby, w jedynym zaludnionym miejscu na powierzchni, wybucha konflikt, pomiędzy jedynymi, którzy przeżyli, a mieszkańcami metra. Taran został powołany, do odnalezienia sprawcy i tym samym uratowania przed zemstą ze strony pokrzywdzonych. Śmierć ludzi jednak jest niczym, wobec wiadomości, o porwaniu syna. Drugi tom trylogii, autorstwa Andrieja Diakowa, osadzonego w świecie „Metra 2033”. Po raz kolejny spotykamy poszukiwaczy złudnej religii. Tym razem zdecydowana większość akcji, będzie mieć miejsca w tunelach metra. Czy zmiana otoczenia, wpłynęła pozytywnie na książkę? Oj tak! Po raz kolejny wyruszamy w podróż, do Sankt Petersburgskiego metra, a w nim spotykamy znanych już bohaterów z książki „Do Światła”. Historia, która miała miejsce w poprzednim tomie, tak naprawdę nie jest istotna i czytelnik mógłby śmiało sobie poradzić, nie czytając pierwszej części trylogii (pomijając historię Dyma, oraz niektórych powiązań, nie mających żadnego znaczenia w fabule książki). Zacznijmy od fabuły. Wszystko się zaczyna, od tajemniczego wybuchu, na Mszcznie, który uśmierca wszystkich mieszkańców wyspy. Załoga Babla – pływającej platformy wiertniczej – chcąc pomścić rodzinę i przyjaciół, dają ultimatum mieszkańcom metra, na specjalnie zorganizowanym zebraniu wszystkich stacji. Śledztwa dokonać ma Taran, a nagrodą za trudy, ma być lekarstwo, z którym bohater zmaga się odkąd go poznajemy. Wszystko jednak traci znaczenie, kiedy wracając do swojego schronu, nie zastaje syna, a ślady walki świadczą o jego porwaniu. Tak oto zaczyna się nowa historia, w piterskim metrze. Oba tomy Diakowa, dzieli tak naprawdę jeden rok, ale styl i całokształt ulega wielkiej zmianie. Czytając „W Mrok”, nie do końca mogłem uwierzyć, że napisała ją ta sama, co „Do Światła”. Można powiedzieć, że autor postawił wielki krok, w swojej karierze pisarskiej, ponieważ całość wygląda bardziej profesjonalnie. Oczywiście wszystko to sprawia, że książkę czyta się przyjemniej. Negatywne aspekty, które postawiłem przy pierwszym tomie, tutaj nie występują. Autor postarał się o nieprzesycanie akcji, ale nie sprawiając, żeby książka była nudna. Wszystko się dzieje sprawnie, a każdy element, przedstawiony jest w zrównoważony sposób. Mimo bardziej dojrzałego odbioru książki, czułem, że nie wyróżnia się ona, na tle innych z „Uniwersum Metro 2033”. Wszystko toczyło się fajnie, ale nic ponadto. Podsumowując. Książka jest przyjemna w odbiorze i czyta się ją bardzo fajnie, lecz nie budzi ona wielkich emocji, jak było to w tomie pierwszym. Moja Ocena: 7/10

0 komentarze:

Prześlij komentarz