poniedziałek, 17 lutego 2014

[RECENZJA] Przedpremierowo - Dziedzictwo Przodków






Uwaga, poniższa recenzja NIE zdradza fabuły książki.


 

Dziedzictwo Przodków to szósta już z kolei książka dostępna w ramach serii Uniwersum Metro 2033 w Polsce. Czy kolejna powieść osadzona w znanym nam postapokaliptycznym świecie jest w stanie czymkolwiek zaskoczyć czytelnika? Książka Surena Cormudiana pokazuję, iż jak najbardziej. Dziedzictwo Przodków jest bowiem dziełem całkowicie niezależnym i w moim odczuciu - korzystającym jedynie z kilku założeń uniwersum. Powieść ta wytwarza przy tym wokół siebie niepowtarzalny klimat, który sprawia, iż od książki wprost nie sposób jest się oderwać.


Co znajdziemy więc na jej kartach?





Mglisty krajobraz bałtyckiego wybrzeża.



Tajemnicze katakumby fortów porośnięte wszechobecnym mchem.



A przede wszystkim niebezpieczne tajemnice Trzeciej Rzeszy ukryte głęboko w tajemnych korytarzach, niedostępne dla wzroku postronnych.

Książkę otwiera prolog, który jest swoistą retrospekcją w stosunku do właściwej akcji powieści. Opowiada on historie czwórki nastoletnich przyjaciół, którzy pewnego dnia postanowili zwiedzić ruiny kaliningradzkich podziemi z czasów drugiej wojny światowej. Historia ta jest jednak tylko pretekstem do ukazania sylwetki późniejszego bohatera, wyprawa zostaję bowiem przerwana przez szereg zdarzeń, na którego końcu znajduję się wycie wojskowych syren połączone z jasnymi rozbłyskami na horyzoncie...

Po tych wydarzeniach szybko "wracamy" niejako do właściwej akcji książki czyli okręgu kaliningradzkiego już po wojnie nuklearnej. Fabuła książki skupia się na losach dwóch kolonii, w których po katastrofie schronili się ludzie. Krasnotorowska jest rządzona przez charyzmatycznego przywódce Stieczkina, który cieszy się powszechnym autorytetem. Jego odwaga i poświecenie dla dobra mieszkańców przysporzyły mu szacunku i posłuszeństwa podległych mu ludzi. Krosnotorowska boryka się jednak z przeludnieniem i bliskością stref skażenia przez co władza zabiega o przeniesienie mieszkańców na teren Piątego Fortu.


Piąty Fort jest jednym z największych kompleksów podziemnych tuneli w rejonie. Położony jest w okolicach samego Kaliningradu, a władze w nim sprawuję despotyczny Samochin, którego ambicje daleko wykraczają poza zarządzanie wspólnota zamieszkałą w podziemiach. Wśród mieszkańców fortu znajdziemy m.in. uratowanego w tunelach - badacza podziemi Saszę Zagorskiego, stalkera Tigrana, czy lekarkę Ritę Gżel. Każdy z bohaterów w Forcie Piątym został ukazany przez autora jako osoba o wyraźnej osobowości, pełna własnych niepokojów, przemyśleń a przede wszystkim - wspomnień. Tym bardziej boli więc nieco spłycenie osobowości Stieczkina, o którego głębszej analizie psychologicznej możemy zapomnieć.


Cieszą także swoiste nawiązania do innych książek z serii Uniwersum Metro 2033 jakie na pewno napotkacie w trakcie lektury, także dzięki trafnym przypisom. Na tym tle szczególnie wybija się historia Rity i jej ukochanego, o którego losach kobieta nie ma pojęcia. W innej książce z Uniwersum odnaleźć możemy bowiem mężczyznę którego ukochana nazywała się właśnie Rita...


Główna fabuła skupia dwa wątki, które autor z mistrzowską gracją miksuje w toku akcji. W jednym fragmencie mamy okazje dowiedzieć się o historii żołnierzy z Kolonii Krasnotorowskiej, w drugim zaś o badanych przez Zagorskiego tunelach. Suren świetnie przy tym zdaję sobie sprawę z tego jak manewrować zakończeniami i niedopowiedzeniami, bowiem każdy z wątków zostaje urwany w niespodziewanym momencie, dodatkowo potęgując napięcie czytelnika. 


Pod koniec tekstu obie historię zaczynają się ze sobą łączyć, czego kulminacją jest zaskakujące i mocno zapadające w pamięć zakończenie.

W książce obecny jest także wątek miłosny, choć jego humorystyczne przedstawienie sprawia, iż nie wzbudza on zażenowania czytelnika. Za tak nienachalne ukazanie romansu autorowi należy się kolejny plus.


Jedyne zastrzeżenie jakie mogę mieć to to, że akcja książki rozkręca się dość długo, lepiej mógłby zostać także poprowadzony wątek Stieczkina i kolonii Krasnotorowskiej, bowiem w moim odczuciu autor poświęca im za mało uwagi. Aż chciałoby się dowiedzieć czegoś więcej o warunkach i genezie życia tamtejszej społeczności - która składa się przecież w dużym stopniu z żołnierzy piechoty morskiej.


Już w początkowych fragmentach autor świetnie tworzy niezwykły klimat ( idealnie oddany przez tłumacza), który wprost wycieka z kart powieści. Potężne bunkry zlokalizowane nad bladym, pokrytym mgłą brzegiem Bałtyku idealnie współpracują z tajemniczymi, mrocznymi kryptami przecinającymi obwód Kaliningradzki nadając całej lekturze specyficzny, trudny do uchwycenia charakter. W dalszej części książki pojawiają się także tyleż plastyczne co i niezwykle sugestywne opisy zrujnowanego Kaliningradu.


Choć mapa na odwrocie jest skromniejsza niż w poprzednich powieściach z cyklu, to każda z ukazanych miejscówek jest w pełni wykorzystywana w książce.

Opisy walki w "Dziedzictwie Przodków", to zaś sam miód dla serc żądnych realizmu i dynamiki. Autor z prawdziwie żołnierskim zapędem idealnie stopniuje akcje walk ukazując ją z różnych perspektyw. Widać tu zarówno dużą wiedze na temat taktyki jak i swoisty naturalizm opisów żołnierza, który dokładnie wie jakie straty w ciele czyni pocisk kalibru 14mm. W moim odczuciu walki opisywane w Dziedzictwie Przodków są świetnie reżyserowane i wyraźnie widać w nich tak ważny dynamizm, a jednocześnie bezpośrednią wojskową wiedze. Brawo!


Ostatnią część recenzji przeznaczę na opisanie sprawy będącej kluczowym elementem klimatu książki czyli - nazistów. Ich pojawienie się nie ogranicza się tutaj bowiem jedynie do opustoszałych tuneli i zamurowanych magazynów... Nie chcąc zdradzać za dużo z fabuły powieści powiem tylko, iż bohaterowie będą mieli okazje natrafić m.in. na tajemnicze puszki zawierające Uran 235, a także jakże żywych żołnierzy ze swastyką na ramieniu... Choć kwestia ta nie każdemu musi się spodobać, to w moim prywatnym uczuciu autor świetnie łączy elementy kaliningradzkich legend ze swoistym surrealizmem dając czytelnikowi istny "Koktajl Trzeciej Rzeszy" jakiego ten oczekuję.



Nie pozostaje więc wam nic innego jak tylko zagłębić się w tajemne tunele Kaliningradu. Może i wy w tajnym, zamkniętym hangarze odnajdziecie ukryte "Dziedzictwo Przodków"?



Tomasz Depczyński
Radioaktywny Redaktor



Dziękujemy wydawnictwu Insignis za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.


Fragmenty książki można odsłuchać za darmo w formie audiobooka:






Autor: Suren Cormudian   
Tytuł: Dziedzictwo Przodków. Tod mit uns.
Tłumaczenie: Paweł Podmiotko    

Format: 140x209  
Liczba stron: 480

   Plusy:

     + Genialny klimat tajemniczych kaliningradzkich podziemi
     + Świetne opisy walki oddające dynamike starć
     + Prowadzenie równolegle dwóch wątków historii wraz z intuicyjnym stopniowaniem akcji
     + Ciekawe nawiązania do innych książek z uniwersum 
     + Humor
    

   Minusy:

     - Przydałoby się lepsze nakreślenie osobowości Stieczkina, jego wątek jest mocno spłycony.
     - Nie każdemu spodoba się swoisty surrealizm związany z tematyką nazistów
     



   Sedno klimatu: Genialnie oddany klimat nadbałtyckich, opuszczonych schronów. Soczysta i dynamiczna walka.




Radioaktywny Ranking!
Jak oceniasz Dziedzictwo Przodków?



 



Podobał Ci się artykuł? Daj nam o tym znać!

1 komentarz:

  1. Świetna recenzja, jedyne co mi się nie podobało w książce to motyw nazistów, aczkolwiek, był on jednak zaskakujący i "świeży" w tym Uniwersum, więc traktuje to jako mały plus. :)

    OdpowiedzUsuń