środa, 4 grudnia 2013

[RECENZJA] I am Alive



Kiedy po raz pierwszy usłyszałem o I am Alive doznałem niemałego szoku. Postapokalipsa od Ubisoftu? I ja o tym nie słyszałem? To musi być coś świetnego! 

Kilka godzin gry wystarczyło jednak, aby zderzyć mój początkowy zachwyt z rzeczywistością.

I am Alive to wielogatunkowy miks gry akcji i strzelanki z wyraźną dominacją platformówki, która swoją akcje osadza w zrujnowanym przez trzęsienie ziemi fikcyjnym mieście Haventon. Główna linia fabularna opowiada historię mężczyzny, który przybywa do ruin metropolii w poszukiwaniu żony i córki. Na miejscu okazuję się jednak że jego rodzina zniknęła.

Prozaiczna fabuła nie zmienia się przez większość rozgrywki - ukazana zostaje jednak w dość ciekawy sposób, bo za pomocą biograficznych nagrań naszego bohatera, z których to dowiadujemy się wiele o jego rodzinie i samej katastrofie. Historia, pomimo pewnej naiwności porusza i wciąga. Tym bardziej boli więc fakt, iż wybory moralne ograniczają się tylko do pomocy ocalałym, a i nawet wtedy są czystą fikcją. W zamian za pomoc otrzymujemy tylko osiągnięcie, przez co nigdy nie spotkamy się  z realnym dylematem bezinteresownego poświęcenia dla drugiego człowieka. Mimo tych drobnych wad fabuła spełnia swoje zadanie i popycha akcje do przodu.

Gameplay ogranicza się głównie do elementów platformowych - wspinania się na konstrukcje, pokonywania zawalisk i skakania po platformach. Ciekawym pomysłem jest ukazanie wytrzymałości bohatera w postaci paska u góry ekranu - każda z aktywności zmniejsza jego stan aż do poziomu krytycznego - po jego przekroczeniu zaś, zmuszeni jesteśmy do dokonania nadludzkiego wysiłku kosztem stałego zmniejszenia długości paska. Gra, wymusza więc na nas planowanie przejścia każdego etapu i szacowanie swoich sił.

Etapy platformowe dominują w rozgrywce.

Boli niestety całkowite ograniczenie świata przez twórców - co chwilę napotykamy bowiem na ukryte ściany, wspinaczka możliwa jest zaś tylko w wyznaczonych miejscach. Lokacje są małe i właściwie nie znajdziemy w nich niczego do roboty. Co ciekawsze, jeżeli już spotkamy się z jakąś znajdźką to najczęściej umieszczona ona będzie w jak najmniej logicznym miejscu. Apteczka na środku pustego placu? Konserwa w miejscu gdzie przed chwilą stali niby "wygłodzeni na śmierć" bandyci? - bardzo proszę. Niestety takich kwiatków jest dużo i pomimo tego, iż w grze występuje ekran ekwipunku, to zaglądać do niego będziemy zazwyczaj rzadko - nie ma tu bowiem przedmiotów, które warto by było kolekcjonować.

Dużym plusem produkcji (który jednak nie został do końca zrealizowany) są spotkania z wrogami. Celowo użyłem tutaj pojęcia spotkania, bowiem walka  odbywa się tylko w określonych sytuacjach. Gra od początku podkreśla znaczenie broni palnej - w momencie zdobycia amunicji jesteśmy w stanie taktycznie rozgrywać starcia i straszyć przeciwników samą groźbą jej użycia. Każdy nabój jest cenny, dlatego najczęściej obchodzimy odpowiednio wrogów i eliminujemy ich maczetą, strzelając tylko w kluczowym momencie. Dzięki takim mechanizmom trzeba przemyśleć każdą walkę i ocenić własne siły. W kolejnych etapach zdobywamy także łuk, którym możemy zabijać wrogów na odległość, jednak główne założenia rozgrywki pozostają niezmienne. Za ten element gra dostaję dużego plusa.

Spotkania w grze są realistyczne i często wymagają szybkiego działania.

Grafika w grze jest przeciętna. Chociaż design lokacji jest całkiem dobry, to przez sztuczne ograniczenia tylko czasami mamy okazję spotkać się z jakimiś ładnymi panoramami. W grze dominuję głownie czarno-biała kolorystyka. Przez pierwsze chwile ta koncepcja szaty graficznej może się podobać, jednak na dłuższą metę jest bardzo nużąca. Osobiście wystarczyły mi dwie godziny rozgrywki, a monotonia szarości skutecznie odstręczyła mnie od dalszej gry. Często też otoczenie zostaje przysłonięte przez swoistą "mgłę" i pyły, co dodatkowo potęguję powyższy efekt.

Animację znajdujące się w grze, także nie porażają jakością wykonania. Często napotykamy na błędy i crashe. Ujmując oprawa produkcji pozbawiona jest rewelacji.

Gra operuję głownie czarno-białą kolorystyką.
Muzyka w I am Alive to kwestia problematyczna - z jednej strony mamy do czynienia z klimatycznymi ścieżkami fortepianowymi z drugiej zaś ze średnimi ambientami. Szczególnie denerwujące są dynamiczne ścieżki występujące m.in. podczas wspinaczki - kiedy setny raz z rzędu usłyszałem pewien irytujący motyw postanowiłem ostatecznie wyciszyć na jakiś czas dźwięki gry.

I am Alive to gra przeciętna, która operuje ciekawymi założeniami jednak nie wykorzystuje ich potencjału. Z produkcją Ubisoftu warto zapoznać się z ciekawości, nie oczekując dużo więcej niż tylko kilka nowatorskich elementów. Mimo wszystko polecam!

Tomasz Depczyński
Radioaktywny Redaktor



Gameplay:


 


   Platformy: PC, X360, PS3, WII

   Plusy:
     + Limitowana wytrzymałość bohatera
     + Gra wymaga od nas planowania działania
     + Taktyczna walka, będąca dużym wyzwaniem
     + Minimalistyczny interfejs


   Minusy:
     - Prozaiczna fabuła
     - Nużąca na dłuższą metę czarno - biała kolorystyka
     - Niewidzialne ściany w lokacjach
     - Momentami denerwująca ścieżka Audio
     - Wybory moralne są tylko złudzeniem
     - Brak logiki m.in. w umieszczeniu przedmiotów w lokacjach

   Sedno klimatu: Taktyczna walka.



Radioaktywny Ranking!
Jak oceniasz I am Alive?



 



Podobał Ci się artykuł? Daj nam o tym znać!



Zapraszamy do zapoznania się z naszymi materiałami dotyczącymi gry!




1 komentarz:

  1. Profesjonalna recenzja, która w bardzo przemyślany, "chłodny" sposób przedstawia wady i zalety :) Liczymy na więcej!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń