piątek, 18 lipca 2014

[RECENZJA] Apokalipsa Z - III - Manel Loureiro



Pomimo panoszących się wszędzie umarłych oraz trwającego huraganu, naszym bohaterom udaje się przeżyć. Trafiają do miejsca, które na pierwszy rzut oka, wygląda jak sprzed wybuchu epidemii. Jednak skrywa ono mroczną tajemnice, która w końcu musi wyjść na jaw, a wtedy… zombie przestaną być zagrożeniem.
   
   Po raz ostatni, towarzyszymy hiszpańskiemu prawnikowi, w jego poszukiwaniach własnego raju. Wraz z towarzyszami przyjdzie mu stawić czoła ludziom "głębokiej wiary". Na tyle głębokiej, by to ona zdecydowała o dalszym losie ludzkości.

 
   Najpierw Wyspy Kanaryjskie, które okazały się złudnym domem. Teraz przyszedł czas, by bohaterowie zaznajomili się z nową władzą. Tym razem to Bóg będzie wyznacznikiem dobra i zła. Wiele osób powie, że w naszych czasach jest tak samo. Natomiast ja powiem, że religia ma swoje mroczne oblicza i to właśnie one tu górują.

  
   Tak jak „Mroczne Dni” zrobiły na mnie wrażenie, tak „Gniew Sprawiedliwych” wgniotło mnie w fotel. Laureiro przytoczył wiele wątków, które w pewnym momencie się pokrywają. Tworzy to historie, w której każdy znajdzie coś dla siebie. Miłość, akcja, zdrada no i oczywiście zombie. Brzmi to jak opis tandetnego amerykańskiego filmu, ale zdecydowanie takim nie jest.


   Fabuła jest przemyślana w każdym calu. W końcu dowiadujemy się co dokładnie spowodowało powstanie martwych, oraz czym tak naprawdę są. Przeżywamy ostatnie chwile naszych bohaterów, które możemy z nimi dzielić. Uczestniczymy w konfliktach ludzi, którzy za wszelką cenę dążą do władzy nad resztkami cywilizacji. Jednym słowem niezapomniane emocje.


   Książka porusza
dość poważną kwestię nietolerancji na tle rasowym. Wszyscy ci, którzy mają inny kolor skóry niż biały, są pogardzani i zaprzęgani do pracy. Scena, w której to Latynosi i Afroamerykanie narażają życie, by dostarczyć paliwa do statku, który potem zawiezie ich do gett, wyraźnie to ilustruje. Oczywiście są nagradzani za swoją pracę, ale nie tak, jak na to w rzeczywistości zasługują

   Pomimo sporej ilości plusów, znajduje się tu również wiele minusów. Zacznijmy od leku. Faktycznie cała geneza zombie jest dość odmienna, ale nie specjalnie podoba mi się taki zamysł. Sprawia to, że bohaterowie nie muszą być bardzo ostrożni, ponieważ są w stanie żyć z infekcją. Wiele osób może też powiedzieć, że powieść jest zbyt przewidywalna - istnieją momenty, które nie trzymają w napięciu tak, jak powinny.


   Podsumowując. Ciekawa historia z interesującym zakończeniem. Nie jest to nic, co was zaskoczy, niemniej jednak czyta się naprawdę przyjemnie.



Łukasz Rzadkowski




0 komentarze:

Prześlij komentarz