niedziela, 4 stycznia 2015

[RECENZJA] Mrówańcza



Mrówańcza to najnowsza postapokaliptyczna produkcja wydana w ramach Uniwersum Metro 2033 i uznawana w Rosji za jedną z lepszych pozycji Uniwersum. Czy zasłużenie?

Mrówańcza opowiada historię Ilji Magina, jedynego ocalałego ze stacji Port Lotniczy, którego cała rodzina zginęła w ataku żaboludzi na stację. Ilja za śmierć bliskich obwinia naczelnika stacji - Sapera, który to mając okazje do zdetonowania ładunków wybuchowych, które zablokowałyby wejście na stacje nie poświęcił się tylko uciekł tunelem na drugą stronę. W tle historii mężczyzny pojawia się jednak nowe zagrożenie dla całego rostowskiego metra. - tytułowa Mrówańcza. Mrówańcza to zmutowany rój gigantycznych insektów będących połączeniem mrówek z szarańczą, pochłaniający wszystko na swojej drodze. O tym co przyniesie ze sobą Mrówańcza i jakie zagrożenie będzie stanowić przeczytać musicie już jednak sami.

Po lekturze powieści wydawałoby się więc, iż Mrówańcza opowiada historie klasycznej już w literaturze zemsty, lecz tak naprawdę jest to książka o o wiele głębszym znaczeniu.

W Mrówańczy jak w żadnej innej książce z uniwersum widać bowiem beznadziejną walkę człowieka z otaczającym go światem. Najpierw to Ilja jest bezradny wobec zniszczenia swojej rodzinnej stacji i śmierci żony oraz synka, potem zaś całe Rostowskie metro nie może znaleźć sposobu na pokonanie postępującej hordy insektów. W toku lektury widzimy różne postawy mieszkańców metra wobec Mrówańczy - jedni poświęcają się podpalając barykady, inni zaś tratują słabszych uciekając byleby dalej od przerażającego trykotania mutantów. Czytelnik brnąc dalej w lekturze niemal podświadomie zaczyna zadawać sobie pytania, czy na pewno warto ratować taką ludzkość?

W trakcie wędrówki do kolejnych stacji widzimy także zmianę Ilji, którzy z mężczyzny rozmawiającego ze zmarłą żoną i synkiem i niedopuszczającym do siebie faktu ich śmierci, w końcu uświadamia sobie swoją wewnętrzną samotność, czego przejawem jest jego późniejsze traktowanie ludzi w metrze jako jedynej pozostałej przy życiu rodziny.

Główny bohater to zresztą postać jednocześnie prosta, niemal banalna, ale i przez to szalenie autentyczna. Zemsta na mutantach i samotne wyprawy to jedyne działania, których wykonywanie mogło przynieść mężczyźnie ulgę po tak wielkiej stracie, jakiej doświadczył on na początku lektury. Dzięki początkowym klarownym tak przedstawieniu tej postaci mamy okazję autentycznie poczuć ciężar straty, którą Ilja musiał znosić, a jego kolejne działania w toku powieści, choć proste i przewidywalne wydają nam się dzięki temu całkowicie uzasadnione, przez co książka zyskuję na naturalności.

Całość kunsztu powieści dopełnia jej mroczny i realistyczny charakter, który dominuję, aż do ostatnich linijek tekstu. W Mrówańczy wracamy do ciemnych i zawilgoconych tuneli, które dobrze znamy z najlepszych pozycji uniwersum. Już od pierwszego rozdziału czuć genialny klimat osaczenia i zagrożenia, zręcznie wzbogacany o liczne naturalistyczne opisy, zarówno tratujących się i ginących ludzi, jak i odrażających mutantów. Jest brudno, mrocznie i niebezpiecznie. Czyli tak jak w Uniwersum Metro lubimy najbardziej.

Opisy krajobrazu i wyglądu stacji stworzone przez autora stanowią idealny kompromis pomiędzy dokładnym przedstawieniem świata, a pozostawieniem czytelnikowi swobodnego pola dla wyobraźni. Dzięki kilku charakterystycznym zabiegom autor ukazuję nam na początku piękny, ale jakże i nostalgiczny Rostów nad Donem, aby potem przenieść czytelnika do ciasnych, klaustrofobicznych korytarzy metra. Czyni to z uwzględnieniem każdego detalu, ale jednocześnie zostawia swoiste pole do naszej interpretacji klimatu każdego z obszarów.


Czas przejść do elementu finalnego, czyli zakończenia, które chociaż dość przewidywalne uderza w czytelnika z maksymalną siłą ukazując prawdę o postapokaliptycznym świecie. Osobiście uważam, iż o ile sceny końcowe (od momentu wkroczenia do podmetra) mogłyby rozwijać się wolniej i bardziej stopniowo, to z drugiej strony są one świetnym podsumowaniem książki - może nieco zbyt prostym (starcie dwóch zmutowanych sił) ale wpisującym się w jej mroczny charakter. Żałuję tylko, że lepiej nie został wykorzystany motyw zdziczałych mieszkańców podmetra, których to historia egzystencji, mogłaby stanowić kolejną świetną i rozbudowaną opowieść.


Tomasz Depczyński
Radioaktywny Redaktor


   Autor: Rusłan Mielnikow
   Tytuł: Mrówańcza

   Tłumaczenie: Paweł Podmiotko
   Format: 140 x 210
   Liczba stron: 368


   Plusy:
     + Mroczna i klimatyczna atmosfera
     + Charakterystyczni bohaterowie
     + Dobrze przedstawiona historia postaci głównego bohatera
     + Naturalistyczne opisy stłoczonego tłumu
     + Ciekawy zamysł fabularny
     + Mrówańcza!

   Minusy:
     - Szybko postępujące zakończenie
     - Przewidywalność finału    


   Sedno klimatu: Mroczny charakter powieści, wyraziści bohaterowie.



Radioaktywny Ranking! 
Jak oceniasz Mrówańcze?



 



Podobał Ci się artykuł? Daj nam o tym znać!

0 komentarze:

Prześlij komentarz