czwartek, 1 października 2015

[RECENZJA] Do światła



W obliczu apokalipsy ludzie sięgają po różne rzeczy, aby odnaleźć ukojenie i poczucie sensu. Jedni pokładają swoje żale w butelkach alkoholu, inni stają się przeraźliwie okrutni, niektórzy zaś oddają swoje dusze w ramiona nowych religii i kultów.


Kiedy w peterdzburdzkim metrze rozchodzi się wiadomość o tajemniczym świetle dochodzącym z ruin miasta w sercach ludzi natychmiast pojawia się nowa nadzieja. Grupa stalkerów wyrusza na misje, która może jednak być nie tylko szansą, ale także śmiertelnym zagrożeniem. Dodatkowo ta podróż dla wielu z nich będzie ostatnią w życiu.

Pierwszy tom trylogii Andrieja Diakowa w świecie "Uniwersum Metro 2033", zabiera nas w powojenny świat Sankt Petersburga. Tym razem główny wątek opiera się o prozaicznie banalne zagadnienie, czyli wystawienie wiary człowieka na próbę. Czy podjęcie tematu religii przyniosło dobry skutek? Bez dwóch zdań!

Całość zaczyna się na stacji Moskiewskiej, na której poznajemy dwunastoletniego chłopca – Gleba. Nic go nie wyróżnia, jest on raczej typowym przedstawicielem młodego pokolenia. Jednak stalker imieniem Taran odwiedzający stacje dostrzega w chłopcu coś, czego sam Gleb nigdy nie widział.

Niespodziewanie Taran postanawia zabrać Gleba ze sobą na wyprawę, wykupując go ze stacji jako zapłatę za misje. Tak oto rozpoczyna się podróż, w której cel nikomu nie do końca jest znany i w której wiele rzeczy okażarze się zupełnie odmiennymi niż mogłoby się wydawać...

Autor nie zapomniał, że świat jaki tworzy, inspirowany jest "Metrem 2033", jednak tytułowe metro występuje jedynie na początku powieści. Dalsza akcja toczy się na powierzchni, jednak nie znaczy to, że brak jest tutaj charakterystycznego klimatu zaszczucia. Udanym pomysłem było przedstawienie scenerii oczami bohatera, który po raz pierwszy wyruszył w podróż. Wszystkie miejsca, czy przedmioty, które dla nas są codziennością, dla Gleba były czymś nowym, co skrupulatnie i zręcznie zaznaczał autor.

Kolejnym plusem książki są także ciekawe i plastyczne opisy świetnie ubarwiające krajobraz wykreowany przez Diakowa. Zawarcie na kartach książki tak interesujących miejsc i lokacji tylko zachęcało do dalszej lektury!

Czy można więc powiedzieć o książce coś złego? Niestety jest dość krótka, a niektórym bohaterom poświęca się w niej za mało czasu. W pewnym momencie akcja tak przyspiesza iż, autor nie daje czytelnikowi nawet możliwości "pożegnania się" z postacią, ponieważ za chwilę dzieję się jeszcze więcej i więcej. Jednym słowem - na kartach książki czułem zbyt duży przesyt akcji.

Podsumowując. Moim zdaniem jest to chyba najlepsza książka z serii "Uniwersum Metro 2033". Posiada wszystko, aby uplasować się na pozycji lidera - klimat, barwne opisy i dynamiczną akcje, a przede wszystkim wielką tajemnice, która znajduję rozwiązanie na ostatnich kartach powieści!


Moja Ocena: 8/10 

Łukasz Rzadkowski

0 komentarze:

Prześlij komentarz