piątek, 16 maja 2014

[RECENZJA] Dzień Żywych Trupów (1985)


Liczebność ludzi na ziemi powoli zmierza ku zeru. Żywe trupy ostatecznie stają się jedynym dominującym gatunkiem. Ci, którym udało się przetrwać, ukrywają się w podziemiach by znaleźć lekarstwo, które może uratować ludzkość. Po raz kolejny człowieczeństwo zostaje poddane próbie. Czy grupa naukowców w końcu znajdzie sposób, na zakończenie życia po śmierci?

   Trzecia i zarazem ostatnia część opowiadająca o życiu ludzi w świecie zdominowanym przez umarłych. George A. Romero po raz kolejny pokazuje ludzkie zachowanie w obliczu zagrożenia. Tym razem bohaterowie za swój nowy „dom” uznają podziemia, w których jest stosunkowo bezpiecznie – przynajmniej jeśli chodzi o obecność zombie.


   Początkowe sceny, w którym bohaterowie bezskutecznie poszukują ocalałych, pokazują skalę zniszczenia i wymarcia ludności. Wiemy już jak bardzo jest źle, ale czy jest nadzieja? Dla części tak, dla innych nie. Zdania są podzielone, a sposób działania różnorodny. Próba stworzenia leku nie daje żadnych rezultatów, ale oswojenie trupów... staje się realne! Jeden z chyba najbardziej znanych zombie wśród fanów – Bub – jest przykładem na to, że profesor „Frankenstain” jest bliski wygrania z wirusem. Jednak czy wszyscy są tego samego zdania? Oczywiście, że nie.


   Jak w każdym filmie o zombie, tak i tutaj konflikt pomiędzy ludźmi jest głównym zagrożeniem. To nie zombie stanowią problem, tylko kwestie sporów pomiędzy żywymi. Dla mnie jest to chyba najlepszy film jaki kiedykolwiek powstał o żywych trupach. Absolutnie nie ma się do czego przyczepić. Fabularnie prezentuje się rewelacyjnie. Osadzenie bohaterów w takim miejscu, musiało się skończyć w ten sposób. Ryzykowne było pokazanie, że trup może myśleć, ale moim zdaniem ryzyko się opłaciło. Wszystko dobrze wyjaśnione i przede wszystkim przemyślane.


   Charakteryzacja w dobrym i starym stylu, jak z resztą w każdej produkcji Romero. Nie ma zbędnych efektów, a mimo to bez trudu można odróżnić zombie od człowieka. Sam Bub wygląda bardzo fajnie. Widać, że czas działa niekorzystnie na zombiaki, ponieważ różnią się od tych z wcześniejszych części.


   Sceneria na prawdę robi wrażenie. Te wszystkie podziemia... laboratoria... coś pięknego. Jeszcze miejsca, w których dr. „Frankenstain” przeprowadzał eksperymenty. Wszędzie krew, flaki i kończyny złapanych okazów do badań. Na prawdę czuć było tą opuszczoną przestrzeń. A temu wszystkiemu towarzysząca idealnie dobrana muzyka. 


Świetny klimat pod każdym względem.


   Coś negatywnego znajdzie się nawet w najlepszych produkcjach. W tym wypadku, może to być motyw myślącego zombie oraz fakt, że w tej części uświadczymy więcej rozmów, a mniej akcji. Cóż można zrobić... dla jednych jest to plus, a dla innych minus. Jedyne co naprawdę nie przypadło mi do gustu, to fakt, że film nie ma polskiego wydania... nie wiem czemu akurat ta część się go nie doczekała.


   Podsumowując. Film świetnie kończy całą serię o zombie w wykonaniu Romero. Niestety jest to ostatni tak dobry film w tej tematyce, więc warto się nim nacieszyć. Reszta jest po prostu dobra ;)
Łukasz Rzadkowski


Film do obejrzenia:


0 komentarze:

Prześlij komentarz