wtorek, 8 kwietnia 2014

[RECENZJA] Mad Max

Mad Max
   Wiele lat minęło, od czasów, które znamy. Pojawiło się dużo nowości, które pomogły człowiekowi w życiu. Wraz z tym rozrósł się świat przestępczy. To właśnie oni zawładneli ulicami. Niewielu było zdolnych ich powstrzymać, ale byli tacy, którzy zajmowali się tym zawodowo, a na ich czele stanął Max (nazwisko). Nieświadomy wypadek sprawił, że życie jego najbliższych stanęło pod znakiem zapytania. Musi on ich ochronić, zanim stanie się najgorsze.

   Wielki hit w reżyserii ..., który zapoczątkował nowy rozdział w kinematografii. Stał się on bowiem początkiem post-apokalipsy z domieszką steam punka. Czy faktycznie zasłużył na taki rozgłos? Zdecydowanie!

   Jedni stwierdzą, że to zwykły film akcji, drudzy natomiast znajdą tu drugie dno. Pomijając życie głównego bohatera, sporo dzieje się wokół. Świat, który jest dla nas obcy, rządził się swoimi – nowymi - prawami. Ludzkie życie nie jest już tak istotne. Policja ma znacznie mniej możliwości, a bandycie są coraz groźniejsi. Życie normalnego człowieka, z dnia na dzień, staje się coraz bardziej uciążliwe.

   Znamy ogół, więc skupmy się na konkretach. Fabuła skupia się na postaci Maxa i jego rodzinie. On walczy z przestępczością, ona czeka na niego w domu. Kiedy jednak Max przypadkowo uśmierca dowódcę bandytów - ... - wszystko się zmienia. Ciągła walka, nie jest czymś łatwym, zwłaszcza, kiedy jest się w pojedynkę. Koniec końców bandyci dopinają swego, zmieniając tym samym Maxa, w samotnego wojownika szos.

   Fabuła niby prosta, ale pokazuje siłę słowa "zemsta". Najpierw u bandytów, potem u Maxa. Każdy w jej imieniu, skłonny jest do pozbawienia życia wielu ludzi. Nawet ucieczka w dalekie miejsce, nie jest w stanie powstrzymać mścicieli swojego wodza. Pierwsza część, głównie skupia się na zemście "tych złych". Chcąc zadać jak największy ból Maxowi, skupiają się za jego najbliższych. Wpierw dopadają jego przyjaciela ze służby, potem żonę z dzieckiem. To właśnie utrata najbliższych, zaowocowała narodzinami Mad Maxa.

   Historia jest ciekawa, ale nie ona rzuca się w oczy, jako pierwsza – przynajmniej mi. Zdecydowanie świat, w którym żyje Max, zasługuję na osobną ocenę, a ta zdecydowanie jest bardzo wysoka. Wszystkie ulice, otoczenie, a zwłaszcza ubiór poszczególnych postaci, w tym bandytów. Ci akurat różnią się od innych. Chcąc wzbudzić strach u swoich ofiar, ubierają wszystko to, co znajdą na swojej drodze, bądź to, co sami zrobią. Poza skrojonymi elementami garderoby, mają na sobie różne metalowe części, wbudowaną broń, nakrycia głowy (w tym twarzy), dziwne fryzur, oraz wiele, wiele innych. Jednym słowem – typowy steam punk.

   Popatrzmy na złe strony. Film opowiada na przyszłości, a zapewne nie każdy sobie ją tak wyobrażał. Pamiętajmy jednak, że film jest z lat 70-80, więc wtedy postrzeganie "przyszłości" było inne, zwłaszcza, że ta poszła nie do końca w dobrą stronę. Kolejną rzeczą, jest klimat. Słysząc "Mad Max" wyobrażałem sobie pustynie, pościgi itd. Ta część nie jest w nie obfita, a tło wcale nie jest tak zniszczone, jak sobie myślałem. Może to trochę zniechęcić, ale wystarczy poczekać na część kolejną, by wyobrażenia stały się rzeczywistością ;)

   Podsumowując. Film dobry, ma klimat i ciekawą akcję. Pokazuje on narodziny tytułowego "Mad Maxa", który dopiero rozpoczyna swą podróż. Dobra pozycja nie tylko dla maniaków post-apo, ale również zwykłych wielbicieli filmów akcji.

Moja Ocena: 7/10

0 komentarze:

Prześlij komentarz