czwartek, 1 maja 2014

[RECENZJA] Outlander


W grze Outlander wcieramy się w postać kierowcy przemierzającego postapokaliptyczne pustkowia z wiernym obrzynem przy boku. Nie trudno więc domyślić się, do jakiego uniwersum nawiązuję produkcja Mindscape. Niestety twórcom nie udało się uzyskać praw do licencji filmowej od Warner Bros., ale Outlander na zawsze pozostanie najbardziej Mad Maxową grą, bez Mad Maxa w tytule.

Naszym celem jest przemierzanie kolejnych odcinków autostrady, po drodze musimy jednak walczyć z polującymi na nas bandytami. Mamy tutaj do czynienia z prawdziwym piekłem na drodze - musimy unikać blokad i taranować przeciwników, a gdy trzeba, odstrzelić głowe pierwszemu lepszemu oprychowi, który ukarze się w lufcie szyby naszego pojazdu.


Oprócz prowadzenia pościgów, w grze musieliśmy także przeszukiwać ruiny.

Nasz heros, będzie musiał jednak zatrzymywać się w okolicznych osadach aby uzupełnić braki paliwa i amunicji. Wtedy, gda zamienia się w dwuwymiarową strzelanine z kamerą z boku, w której przeszukujemy ruiny i pokonujemy licznych wrogów nadciągających z krańców planszy.

Gra została wydana oryginalnie na platformy Super Nintendo i Sega Genesis.

Tomasz Depczyński
Radioaktywny Redaktor


Gameplay:


0 komentarze:

Prześlij komentarz